0
(0)

Dołączam do grona niezadowolonych. Pakiety „średnie” skonstruowane są chyba tylko po to, żeby móc się umówić ze specjalistą i popatrzeć mu w oczy. Wszystkie badania dodatkowo płatne. Pakiet wyższy już ciut lepszy, ale daleeeeko od „dobry”. Trzeba się mocno nagimnastykować, żeby mieć szansę za ciągłość leczenia u jednego specjalisty i posiadać historię choroby w jednej placówce. Najgorzej działają placówki będące własnością PZU (pozostałe prywatne przynajmniej się starają). Jesteś ustawiany w kolejce w godzinach przyjęć pacjentów na NFZ i (jeśli zgłosisz skargę i lekarz przyjmie cię poza kolejnością) narażasz się na gniew i komentarze ze strony pacjentów „niekomercyjnych”. 
I teraz najlepsza ciekawostka, w obliczu RODO:
Byłam wczoraj umówiona do specjalisty. PZU doskonale zna mój pakiet (a więc także zakres badań przysługujących mi „bezpłatnie”), ale z uporem maniaka stosuje swoje idiotyczną procedurę. Procedura ta polega na tym, że umawiając mnie do specjalisty zaznacza przy okazji tej wizyty krzyżyk „konsultacja”. I nic więcej. Przybywając na umówioną godzinę do placówki (proszę nie mylić z „będąc przyjętym o umówionej godzinie” ;)) dostaję karteczkę z zaznaczonym krzyżykiem pszy słowie „konsultacja” i informację, że mam ją dać lekarzowi. Wizyty oczywiście najczęściej powiązana jest z dodatkowymi usługami (jak np. USG), więc lekarz na mojej karteczce zaznacza krzyżyk w odpowiedniej rubryce. Po skończonej wizycie z karteczką mam się udać do rejestracji i tam dowiaduję się, że…. „musi pani potwierdzić dodatkowe usługi” (???)
„A dlaczego ja muszę (z jakiej racji w ogóle muszę, skoro WIADOMO z mojego pakietu co mi przysługuje a co nie?!), a nie państwo?” -pytam. „Bo nam już nie wolno ze względu na RODO.
I teraz się zaczyna prawdziwa jazda 😀
Dzwonię na infolinię (za którą płacę) i po odsłuchaniu szeregu „niezbędnych informacji” i pouczeń co mogę załatwić przez stronę internetową, wreszcie łączę się z konsultantem (podając wcześniej tonowo nr PESEL) i muszę podać moje imię i nazwisko (!), nazwisko specjalisty, u któego byłam (!) i wszystkie dodatkowe usługi, które wykonał przy okazji mojej wizyty (!!!!!!). Rzecz dzieję się wśród tłumu oczekujących pacjentów (nie mogę wyjść, bo panie z rejestracji nie wiedzą jeszcze czy PZU pokryje koszty dodatkowych usług, a bez zapłaty mnie nie wypuszczą). NIECH ŻYJE RODO! :)))) 
Czyli inni pacjenci mają pełną informację o tym jak się nazywam, kto mnie leczy i jakie zabiegi miałam wykonane. Gdyby ktoś miał np. badanie na obecność HIV lub żółtaczki zakaźnej albo choród wenerycznych – wszyscy byliby doskonale poinformowani. 
Jestem tak zbulwersowana, że chyba to gdzieś zgłoszę…

Czy podobał Ci się wpis?

Kliknij i dodaj ocenę!

Ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Bądź pierwszym, który doda ocenę

Ponieważ uznałeś wpis za przydatny...

Śledź nas w mediach społecznościowych!

Przykro nam, że uznałeś wpis za nieużyteczny!

Powiedz nam jak możemy poprawić wpis!

Jak możemy poprawić wpis?

PacjentkaDołączam do grona niezadowolonych. Pakiety 'średnie' skonstruowane są chyba tylko po to, żeby móc się umówić ze specjalistą i popatrzeć mu w oczy. Wszystkie badania dodatkowo płatne. Pakiet wyższy już ciut lepszy, ale daleeeeko od 'dobry'. Trzeba się mocno nagimnastykować, żeby mieć szansę za ciągłość leczenia u jednego specjalisty...Forum Kredytowe: Zadaj pytanie i uzyskaj odpowiedź w kilka minut